75-letnia Irena S. zmarła w wyniku rany kłutej. Wcześniej była duszona. Do morderstwa przyznała się 17-letnia wnuczka kobiety.
11 marca, Maria, będąc w domu ze swoją 75-letnią babcią, Ireną S. najpierw ją dusiła, potem ugodziła nożem w okolice brzucha. Wybiegła z domu do znajdującego się obok lasku. Usiadła na ławce. Tam widzieli ją mieszkańcy, tam została zatrzymana przez policję.
– Przyznała się do winy, złożyła wyjaśnienia, opisując przebieg zdarzenia oraz wskazując, że sama chciała popełnić samobójstwo. Została aresztowana na trzy miesiące. Ze względu na stan psychiczny została przyjęta na Oddział Obserwacji Sądowo-Psychiatryczny Szpitala Zakładu Karnego nr 2 w Łodzi – informuje prokurator Magdalena Czołnowska-Musioł, rzecznik piotrkowskiej prokuratury.
Osoby, które znały Marię mówią: – Od roku, kiedy zostaliśmy zamknięci w domach, całkowicie zszedł uśmiech z twarzy tej dziewczyny. Zawsze sprawiała wrażenie, że się śpieszy, ciągle patrzyła na zegarek. O godzinie 6 z minutami już była w sklepie po pieczywo, przygotowywała obiady dla rodziny, no i była chora babcia, nie wychodząca z domu, którą się opiekowała. Może to dla niej było za dużo. Ostatnio obcięła swoje piękne długie włosy na zapałeczkę, na swojego media społecznościowe wrzucała mroczne zdjęcia lasu. Coś w niej musiało pęknąć, czegoś nie udźwignęła.
(fakt.pl)