Ta sprawa zaszokowała opinię publiczną niemal w całej Europie. 38-letni Grzegorz W. został okrzyknięty przez niemiecką prasę „pielęgniarzem śmierci”. Dlaczego? Polak pracował jako niewykwalifikowany pielęgniarz i opiekował się starszymi osobami, które w tajemniczych okolicznościach umierały. Okazało się, że Grzegorz W. podawał swoim podopiecznym śmiertelną dawkę insuliny, a później ich okradał. W sądzie w Monachium zapadł wyrok w tej sprawie. Polak został skazany na dożywocie.
Polak usłyszał wyrok dożywocia za zabicie trzech osób. Został też skazany za próbę zabójstwa dwóch innych oraz kradzież należących do pacjentów pieniędzy i kosztowności. Do przestępstw dochodziło podczas jego pracy. Polak wstrzykiwał swoim podopiecznym śmiertelną dawkę insuliny, a następnie ich okradał. Grzegorz W. przed sądem odmówił składania wyjaśnień, przeprosił natomiast rodziny swoich ofiar:
„To, co zrobiłem, było brutalne i pozostanie brutalne” – powiedział.
Grzegorz W. jest ślusarzem, ale po ukończeniu kursu pielęgniarskiego dostał możliwość pracy w Niemczech. W 2008 zatrudniono go do opieki nad schorowanymi osobami w podeszłym wieku. Pracował najpierw w Wielkiej Brytanii, potem w Niemczech. Usługi świadczył w domach spokojne starości. Zazwyczaj nagle odchodził z miejsc, w których pracował, a gdy jego podopieczni trafiali do szpitala, nagle znikał. Był zatrudniony łącznie w 69 lokalizacjach, a 49 z nich znajdowało się na terenie Niemiec. W lutym 2018 r. został aresztowany w Ottobrunn koło Monachium po śmierci jednego z podopiecznych. Z ustaleń służb wynika, że wstrzykiwał insulinę pacjentom, którzy tego nie wymagali. Sam był diabetykiem, więc miał do niej łatwy dostęp. W efekcie zmarło sześć podopiecznych pielęgniarza, a trzy ledwo uszły z życiem.
Oprócz kary dożywocia, decyzją sądu Grzegorz W. ma trafić do szpitala psychiatrycznego. Mężczyzna nie będzie mógł się starać o przedterminowe zwolnienie.