W poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Warszawie ruszył proces 35-letniego Łukasza B., oskarżonego o zabójstwo dziennikarza Krzysztofa Leskiego. Oskarżony twierdzi, że dokonał zbrodni na podstawie paktu zawartego z diabłem. Na sali rozpraw oświadczył, że po powrocie do aresztu zamierza odebrać sobie życie.
Krzysztof Leski, znany dziennikarz radiowy i telewizyjny został rok temu znaleziony martwy w swoim mieszkaniu w wieżowcu na warszawskiej Woli. Współlokator Łukasz B., którego dziennikarz poznał w szpitalu podczas terapii i przygarnął do mieszkania, podciął mu gardło w sylwestrową noc. Chwycił śpiącego dziennikarza za głowę, zadał mu jeden, śmiertelny cios i uciekł. Po kilku dniach sam zgłosił się na policję i opowiedział, co się stało. W poniedziałek przed Sądem Okręgowym ruszył proces. Oskarżony przyznał się do zabójstwa i twierdzi, że do zbrodni namówił go diabeł.
– Wcześniej to zataiłem, a teraz nie mam już nic do stracenia – mówił wczoraj przed sądem. – Wcześniej piłem wódkę. Nie wiem, dlaczego dokonałem takiego czynu, który nie powinien mieć w ogóle miejsca. Nie planowałem tego. Dopiero po kilku dniach dotarło do mnie co zrobiłem, dlatego postanowiłem się zgłosić na policję – relacjonuje proces PAP. Morderca Krzysztofa Leskiego złożył też wstrząsające oświadczenie:
Oskarżony potwierdził wyjaśnienia składane w toku śledztwa, w których twierdził, że do zabójstwa Leskiego nakłonił go diabeł, którego spotkał po zażyciu „jakiejś tabletki”:
-Podpisałem pakt z diabłem, że będę co miesiąc zabijał człowieka. Pan Leski był pierwszy – mówi – około godziny 1 w nocy diabeł przyszedł i kazał mi go zabić. On musiał mi przypomnieć o tym pakcie, bo ja zapomniałem. Gdy diabeł znów przyjdzie, dokonam zabójstwa kolejnej osoby– dodał przesłuchiwany w prokuraturze.
Pod koniec składania wyjaśnień przed sądem oskarżony powiedział, że „w dniu dzisiejszym, wracając do aresztu Warszawa-Białołęka, podetnę sobie gardło”– relacjonowali dziennikarze obecni na rozprawie.