Pijana kobieta zostawiła w płonącym mieszkaniu trójkę dzieci – strażakom powiedziała, że nikogo tam nie ma. Usłyszała już zarzuty. Grozi jej do pięciu lat więzienia.
W niedzielę 18 kwietnia wieczorem w jednym z mieszkań przy ul. Harcerskiej w Zielonej Górze wybuchł pożar. Straż pożarną na miejsce wezwali sąsiedzi, którzy zauważyli ulatniający się dym.
Gdy straż pożarna przybyła na miejsce, budynek opuszczała 33-letnia kobieta. Powiedziała strażakom, że w mieszkaniu nikogo już nie ma.
Policjanci i strażacy przeszukali mieszkanie, w którym okazało się, że płonął materac. W mieszkaniu zaskoczeni strażacy znaleźli trójkę dzieci. – Jedno dziecko znaleziono za łóżkiem, a dwójka schowała się w szafie – powiedziała podinsp. Małgorzata Stanisławska z Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze.
Matka dzieci była kompletnie pijana. We krwi miała 2,7 promila alkoholu. Została zatrzymana i trafiła do izby wytrzeźwień.
Trzeźwiała do wtorku. Wtedy została przesłuchana i usłyszała zarzuty. Będzie odpowiadać za naruszenie art. 160 Kodeksu Karnego, czyli narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia osób pozostających pod jej opieką.
– Za to przestępstwo kobiecie grozi kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. O losie dzieci zadecyduje sąd rodzinny w Zielonej Górze – poinformowała Stanisławska.
(wp.pl)