To był potworny widok! W mieszkaniu na Nowowiejskiej w Warszawie znaleziono ciało Moniki i jej 3-letniego synka Oskara. Makabrycznej zbrodni dokonał Artur K. (42 l.), który wyszedł na przepustkę. Mężczyzna miał bogatą kartotekę, był już skazany za zabójstwo swojej poprzedniej partnerki. Przed kilkoma miesiącami zapadł wyrok w tej bulwersującej sprawie. Mordercę skazano na dożywocie z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie po 40 latach. To jednak nie koniec sądowej batalii. Szykuje się apelacja.
Tragiczne zdarzenia rozegrały się 8 września 2018 roku. Tego dnia Artur K. (42 l.), który odbywał 15-letni wyrok za zabójstwo swojej poprzedniej partnerki, wyszedł na kolejną przepustkę. Mężczyzna pokierował swe kroki do mieszkania na Nowowiejskiej w Warszawie. Tam mieszkała jego narzeczona Monika († 35 l.) i jej synek Oskar († 3 l.). Para poznała się na portalu społecznościowym i szybko się zaręczyła. Artur K. utrzymywał, że jest zakochany w Monice, dbał o jej synka. Jak więc wytłumaczyć tę okrutną zbrodnię, której się dopuścił 42-latek?
Artur K. – jak ustalił sąd – gołymi rękami udusił swoją narzeczoną. Kiedy Monika straciła przytomność, włożył jej do ust ścierkę i ręcznik. To samo zrobił z 3-letnim Oskarkiem. Po dokonaniu zbrodni 42-latek zgłosił się na policję.
W trakcie śledztwa okazało się, że zwyrodnialec, który udusił swoją poprzednią partnerkę i ma bogatą kartotekę kryminalną, podczas odbywania kary wychodził ponad 90 razy na przepustki. To wtedy zaczął się spotykać z Moniką.
Wyrok dla bestii
Na początku grudnia 2019 roku Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Artura K. na karę dożywotniego więzienia z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie po 40 latach. To najwyższa możliwa kara w polskim wymiarze sprawiedliwości. Dodatkowo nakazał wypłacenie odszkodowania dla matki, siostry i brata Moniki oraz ojca zabitego Oskara w kwocie 300 tys. złotych. Wyrok nie jest prawomocny.
Jak podkreślał sąd, Artur K. to wielokrotny morderca, z obszerną kartoteką kryminalną. 42-latek prawie dwie dekady temu należał do jednej z najbardziej brutalnych zorganizowanych grup przestępczych, kierowanej przez Janusza G. ps. „Graf” vel „Dziadunio”, która ma na koncie wymuszenia rozbójnicze czy porwania dla okupu.
Będzie apelacja
Już w czasie mowy końcowej obrończyni Artura K. zwróciła uwagę na to, że oskarżony zaraz po dokonaniu zbrodni poszedł na komisariat, wyraził skruchę i przeprosił rodzinę zabitej kobiety. – Oskarżony podkreślał, że nie był sobą (…) takie zachowanie może świadczyć o rozwijającej się chorobie psychicznej – zaznaczyła aplikant adwokacki Justyna Łusiak.
Jak dowiedziała się Polska Agencja Prasowa, w sprawie wyroku dla mordercy jest apelacja. Pełnomocnik Artura K., adwokat Marek Małecki, przekazał, że przy zbrodni tego kalibru i karze orzeczonej w najsurowszym możliwym wymiarze, tj. dożywotniego pozbawienia wolności, sąd powinien wyjaśnić wszelkie wątpliwości dotyczące stanu zdrowia psychicznego oskarżonego.
– W mojej ocenie opinie zarówno pisemna, jak i ustna opinia uzupełniająca wydane przez powołanych w sprawie biegłych nie sprostały wymaganiom stawianym im przez kodeks postępowania karnego. Opinie są nie tylko niepełne, niejasne i wewnętrznie sprzeczne, ale przede wszystkim sprzeczne z obowiązującą międzynarodową klasyfikacją chorób ICD-10 , w której wyraźnie wyodrębniono objawy pozwalające na rozpoznanie osobowości dyssocjalnej – poinformował PAP adwokat Marek Małecki.
Jak dodał sąd I instancji oddalił wszelkie wnioski dowodowe obrony, zmierzające do przesłuchania w charakterze świadków osób mających bezpośrednią styczność z oskarżonym w okresie jego pobytu w areszcie śledczym w Radomiu. Ich zeznania stanowiłyby dodatkowy, istotny materiał dowodowy, na podstawie którego należałoby przeprowadzić opinię uzupełniającą z udziałem innego zespołu biegłych niż dotychczas.
– W sprawie, gdzie możliwe dotychczasowe błędy diagnostyczne i brak zastosowania skutecznego leczenia wobec osoby, która bezwzględnie tego wymagała, oraz gdzie trzy niewinne osoby zostały pozbawione życia, moim obowiązkiem jako obrońcy, ale także jako człowieka, jest dopełnienie wszelkiej możliwej staranności, aby w zakładzie karnym nie znalazła się osoba, wobec której należy wdrożyć natychmiastowe leczenie psychiatryczne, połączone z odpowiednim leczeniem farmakologicznym, a która może stanowić realne zagrożenie nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla funkcjonariuszy zakładu karnego, do którego trafi – przekazał Małecki.
Dodał, że jeżeli okazałoby się Artur K. jest niepoczytalny, to nie można mówić o spełnieniu funkcji resocjalizacyjnej. – Biorąc pod uwagę, że dotychczasowe podejmowane przez niego decyzje świadczą o ich zupełnej irracjonalności, należy wykorzystać wszelkie przewidziane przez prawo możliwości do wyjaśnienia wątpliwości związanych z jego stanem zdrowia psychicznego, a nie tłumaczyć, że przeprowadzenie kolejnych czynności dowodowych w sprawie spowoduje przedłużenie postępowania, tak jak to argumentował sąd orzekający – wyjaśnił pełnomocnik Artura K.
(Źródło: PAP, FAKT.PL, POLICJA)