Cztery osoby, w tym dwoje dzieci, zostały ranne w wyniku wybuchu paczki w Siecieborzycach (powiat żagański) w województwie lubuskim. Stan poszkodowanych jest poważny. Policjanci ustalają, jaki materiał wybuchowy znajdował się w paczce oraz kto go podłożył. W sprawie wszczęto śledztwo pod kątem usiłowania zabójstwa wielu osób.
Do szpitala w Zielonej Górze trafili: 3-letni chłopiec, 7-letnia dziewczynka, ich 31-letnia matka i babcia. Stan poszkodowanych jest poważny.
Najcięższe obrażenia odniosła matka dzieci, którą do lecznicy przetransportowano śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Lekarze amputowali jej dłoń, a teraz walczą o wzrok. Ponadto w jej ciało wbiło się wiele metalowych odłamków.
Poważnych obrażeń doznała również 7-latka, która w chwili wybuchu stała obok mamy. Jej również grozi amputacja ręki. Pogorszył się też stan 3-letniego chłopca. On co prawda stał w pewnej odległości od miejsca wybuchu, ale w jego ciele znajdują się metalowe odłamki. Dziecko jest obecnie na oddziale intensywnej terapii.
W szpitalu przebywa też babcia dzieci, ale jej zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Policja została poinformowana o wybuchu po godz. 7:00. Ze wstępnych ustaleń funkcjonariuszy wynika, że paczkę ktoś zostawił przed domem, a jeden z domowników wniósł ją do środka.
Prawdopodobnie do wybuchu doszło podczas otwierania pakunku. Rannych zostało dwoje dzieci – 3-letni chłopiec i 7-letnia dziewczynka oraz ich 31-letnia mama i babcia. W domu mieszka także dziadek, ale ewakuowano go z budynku.
Na miejscu zdarzenia wciąż pracują policjanci. Będą tam prawdopodobnie do późnych godzin wieczornych. Ich działania skupiają się na ustaleniu, jaki materiał wybuchowy znajdował się w paczce oraz kto go podłożył.
Sprawa budzi wiele pytań. Dom, przed którym zostawiono przesyłkę, oddalony jest od innych budynków – stoi na uboczu i ktoś musiał dojechać do drzwi, by podłożyć paczkę.
Ponadto z domownikami nie mieszkał ojciec dzieci, ale śledczy nie chcą poinformować, jaki był powód jego nieobecności.