Podczas potężnej operacji Centralnego Biura Śledczego Policji przeszukano w ubiegłym tygodniu kilkadziesiąt zakładów produkujących paszę do karmienia drobiu. Śledczy mają dowody, że polskie kurczaki i kaczki dostawały w pożywieniu oleje techniczne, przeznaczone do produkcji smarów i biopaliw. Małżeństwo, które techniczne kwasy tłuszczowe sprowadzane z Rosji, Ukrainy i Malezji sprzedawało producentom pasz jako tłuszcze paszowe, zostało aresztowane.

Na polski rynek od lat trafiały kurczaki, indyki i kaczki karmione paszą z dodatkiem sfałszowanych olejów technicznych.

Pasze zawierały dodatek, który nie powinien trafić do żywności, lecz do produkcji smarów, olejów technicznych i biopaliw.

 Małżeństwo, które przez lata miało fałszować dokumentację olejów, zostało aresztowane.

Wtorkowa akcja CBŚP wywołała ogromne poruszenie w środowisku polskich producentów żywności. I trudno się dziwić. Policjanci zapukali do co najmniej 66 zakładów, należących do kilku największych koncernów produkujących m.in. pasze dla zwierząt. W 2021 r. przychody czterech największych z odwiedzonych przez policję podmiotów sięgnęły łącznie ok. 15 miliardów złotych.

Policjanci w każdym z miejsc zabezpieczali próbki pasz, ale także dokumentację związaną z produktami, które spożywczy giganci kupowali od szerzej nieznanej spółki z Poznania.

Bo to właśnie poznańska spółka B., w której 90 proc. udziałów ma niemiecki koncern o tej samej nazwie, jest w centrum wielkiego śledztwa, które od stycznia tego roku prowadzi prokurator Krzysztof Gienas z Zachodniopomorskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Szczecinie.

Firma B. chwali się na swojej stronie, że jest wiodącym producentem i dystrybutorem olejów i tłuszczów paszowych. A pół wieku funkcjonowania na rynku upoważnia pracowników firmy do nazwania się „specjalistami od lipidów”. Ze sprawozdania spółki za 2020 r. wynika, że jej polski oddział zanotował przychód ze sprzedaży tłuszczów ponad 90 mln złotych.

Sęk w tym, że według śledczych większość tej kwoty pochodzi ze sprzedaży sfałszowanych produktów, które w żadnym wypadku nie powinny się znaleźć w paszy spożywanej przez zwierzęta trafiające później na nasze stoły.

Jak wynika z materiałów zgromadzonych przez śledczych, ten proceder mógł trwać nawet od 2017 r. Na razie policjanci z CBŚP zatrzymali cztery osoby: małżeństwo Macieja i Monikę J., księgowego i prokurenta oraz laborantkę z firmy B. Zarzuty na razie obejmują okres od stycznia 2020 r., ale jest pewne, że z czasem śledczy poszerzą je o wcześniejszy okres funkcjonowania firmy. Na dziś śledczy zarzucają całej czwórce udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz oszustwo polegające na fałszowaniu certyfikatów i badań tłuszczów, które trafiały do pasz.

Natomiast Maciej i Monika J., którym prokurator postawił dodatkowo zarzut prania pieniędzy i uzyskania korzyści ze sprzedaży tłuszczów ze sfałszowaną dokumentacją na co najmniej 176 mln złotych, trafili w czwartek na trzy miesiące do aresztu.

 

 

Komentarze: