Działają jak wyspecjalizowane biura podroży- mają swoje siedziby, materiały reklamowe i promocje na szybkie wycieczki do Europy… w jedna stronę. Za organizacją przemytu ludzi do Unii Europejskiej stoją międzynarodowe, zorganizowane grupy przestępcze. Przez Polskę wiedzie jeden z głównych szlaków przemytniczych. Wszystko dzięki wzorowej współpracy białoruskiej Straży Granicznej z przemytnikami. O szczegółach opowie Dawid Burzacki, szef zespołu polskich detektywów i dziennikarzy śledczych, którzy dotarli do organizatorów tego przestępczego procederu.

Dziennik Śledczy: O jakiej skali problemu rozmawiamy? Dlaczego emigranci upodobali sobie polską granicę?

Dawid Burzacki: Skala problemu jest bardzo duża. Trzy razy w tygodniu z Mińska na Białorusi wyrusza grupa emigrantów, którzy próbują nielegalnie przekroczyć polską granicę. Takie grupy liczą od 10 do 100 osób. Często w trakcie próby forsowania granicy, dzielą się na mniejsze podgrupy.

Dlaczego przemytnicy upodobali sobie polską granicę? Rozmawiałem z osobami, które organizują nielegalne przerzuty ludzi przez granicę. Mówią wprost, że gdyby nie współpraca z białoruskimi pogranicznikami, to zmuszeni by byli znaleźć inne miejsca. Płot na polskiej granicy i stanowczość polskich służb jest dużym utrudnieniem dla emigrantów i organizatorów przemytu. Jeden z naszych informatorów wyjaśnił, że białoruscy pogranicznicy mają swój cennik usług. Jedna z opcji, którą mogą wykupić przemytnicy, to odwrócenie uwagi polskich strażników granicznych. Wygląda to w ten sposób, że pogranicznicy z Białorusi, biorą grupę migrantów i specjalnie przepychają ich w wyznaczonych miejscach na polską stronę- często w takiej grupie znajdują się kobiety i dzieci. Robiąc dużo hałasu, angażują polskich funkcjonariuszy do konkretnej interwencji. W tym czasie opłacona grupa, spokojnie forsuje granicę w innym miejscu. Przerażające jest to, że grupy przemytników są coraz bardziej śmiałe w swoich działaniach i coraz lepiej wyposażone m.in. w sprzęt noktowizyjny, radiową łączność i środki pirotechniczne.

W jaki sposób przemytnicy wchodzą w posiadanie noktowizji, drabin, sprzętu do forsowania granicy? Tutaj z pomocą przychodzą opłacone, białoruskie służby. Co ciekawe, sami przemytnicy wspominają o Grupie Wagnera, która stacjonuje na terenie Białorusi. Według organizatorów przemytu, Grupa Wagnera chce przejąć kontrolę nad grupami przemytniczymi i ograniczyć działalność białoruskich pograniczników, niejako przejmując ich biznes. Biorąc pod uwagę to, jak bardzo dochodowym interesem jest przemyt ludzi, a także kontakty Wagnerowców w Afryce i krajach arabskich, informacje przekazane przez przemytników, mogą okazać się prawdą. Gdyby tak się stało, to polskie służby będą zmagały się z poważnym problemem na granicy.

Dziennik Śledczy: Co dalej dzieje się z tymi migrantami, którzy nielegalnie znajdę się na terenie Polski? Jaki procent stanowią matki z małymi dziećmi?

Dawid Burzacki: Po polskiej stronie czeka najczęściej kolejny przewodnik, który ma za zadanie wyprowadzić grupę ze strefy przygranicznej do podstawionego samochodu. Są to najczęściej auta z wypożyczalni. Właściciele pojazdów, często dowiadują się, że auto uczestniczyło w przestępczym procederze, gdy Policja zabezpiecza porzucone pojazdy na terenie Niemiec lub w bezpośrednim pościgu na terenie Polski. Takie pojazdy z polskich wypożyczalni widać na filmikach, które przemytnicy nagrywają w celach reklamowych.

Grupy przestępcze, często korzystają też z „kurierów”, którzy przewożą migrantów przez Polskę swoimi prywatnymi samochodami. Pojazdy te są specjalne „charakteryzowane” i często mają wyglądać jak rodzinne auta, którymi poruszają się polskie rodziny np. wyjeżdżając nad jezioro. Takie auto wypchane materacami czy kołami do pływania, też możemy zobaczyć na jednym z filmików do których dotarł nasz zespół.

Ten nielegalny proceder jest bardzo dochodowy, dlatego uczestniczy w nim tak wielu Polaków. Co do tego jaki odsetek emigrantów stanowią kobiety z dziećmi, to muszę tutaj wyjaśnić jedną kwestię. Organizatorzy przemytu, bardzo niechętnie przyjmują zlecenia od rodzin w których znajdują się kobiety i dzieci. Powód jest bardzo prosty. Kobiety z dziećmi, opóźniają grupę, która sprawnie musi się przeprawiać w trudnym terenie, czasami pokonując bagna. Stawki za transfer kobiet i dzieci są dużo wyższe niż dla mężczyzn. Dodatkowo już w samej strefie przygranicznej, kobiety z dziećmi, wykorzystywane są do odwrócenia uwagi, od grup, które faktycznie w innych miejscach forsują granicę. Nasi informatorzy, podnosili również kwestię, że po stronie białoruskiej często dochodzi do przestępstw seksualnych na kobietach, które znajdują się w grupach migrantów.

Dziennik Śledczy: Z jakich kierunków pochodzą emigranci i jakie koszty ponoszą za pomoc w nielegalnym przekroczeniu granicy?

Dawid Burzacki: Cena jaką czasami płacą migranci, to często cena ich życia- i takie sytuacje bardzo często się zdarzają, ale jeszcze po białoruskiej stronie lub w tzw. strefie buforowej na bagnach. Nie ma oficjalnych statystyk, ale skala problemu jest bardzo duża i znacznie większa niż po polskiej stronie.

Jeśli chodzi o kwestie finansowe, to ceny za „wycieczkę do Europy”, wahają się w przedziale 500-5000 dolarów w zależności od Państwa, z którego startuje wycieczka i Państwa docelowego. Migranci korzystający z usług grup przemytniczych do których udało nam się dotrzeć, najczęściej pochodzą z krajów arabskich, afrykańskich i indyjskich: Pakistan, Afganistan, Syria, Irak, Kongo. RPA, Bangladesz, Turcja. Największe i najbardziej prężne „agencje turystyczne” oferujące „wycieczki do Europy” znajdują się w Turcji, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Bułgarii, Rosji i Białorusi.

Jedno z naszych biur detektywistycznych, ma swoją siedzibę w Dubaju. Mamy tam wielu współpracowników, którzy pochodzą z Pakistanu i innych krajów arabskich. Ci ludzie mówią wprost, że Europa, że Niemcy kiedyś będą ich nowym domem i nową ojczyzną. To przerażające- tym bardziej w sytuacji, kiedy przepływ pomiędzy Państwami Unii Europejskiej jest swobodny. Kilka tygodni temu, zajmowaliśmy się sprawą zabójstwa Anastazji. W Grecji staraliśmy się wejść w środowisko nielegalnych emigrantów- na małej greckiej wyspie Kos jest ich zatrważająca ilość. Oprócz tego, że mieszkają w półotwartym ośrodku, w którym przebywa blisko 1000 osób, to setki mieszkają w opuszczonych budynkach na wyspie. Osobiście rozmawialiśmy z nimi na temat zabójstwa Polki. Zdecydowana większość z nich winą obarcza zamordowaną Anastazje i uważa, że „białe kobiety” powinny być podporządkowane mężczyzną.

Komentarze: