Prawdopodobnie chorobliwa zazdrość doprowadziła Tomasza J. (45 l.) do popełnienia tej straszliwej zbrodni. W marcu 2018 roku zamordował żonę i potwornie okaleczył jej zwłoki. Następnie wysadził w powietrze całą kamienicę. Został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności.

 

W nocy z 3 na 4 marca. Beata J. (41 l.) wpuściła do mieszkania swojego męża z którym planowała się rozwieść. Niestety, skończyło się to dla niej tragicznie. Mężczyzna zadał żonie 11 ciosów nożem, a następnie potwornie okaleczył zwłoki – m.in. odciął nos, uszy, piersi, na czole wyrył litery „ZKA” i oskalpował. Na koniec, pozbawił kobietę głowy.

Na tym jednak nie poprzestał. Rozszczelnił rurę z gazem i wysadził, pełną mieszkańców kamienicę, w powietrze. W ten sposób zabił kolejne cztery osoby. Obrażenia poniosło wielu innych mieszkańców. Sam morderca w szpitalu walczył o życie przez kilka dni.

Przed sądem mężczyzna wykazał zero emocji, zero poczucia winy, zero skruchy. Nie przyznał się do winy, nikogo nie przeprosił.

Sędzia Katarzyna Obst stwierdziła, że kara może być tylko jedna.

Ma pan wielki bagaż moralny i psychiczny i kara powinna mu odpowiadać, bo to jedyna słuszna kara za to, co pana decyzją przeżywają dziesiątki osób, za zabójstwo żony i za usiłowanie zabójstwa 34 osób. Kara mogła być tylko jedna” – powiedziała sędzia. Wymierzyła mężczyźnie karę dożywocia. Dodatkowo, pozwoliła ubiegać się o przedterminowe zwolnienie dopiero po 30 latach więzienia.

Tomasz J. stracił też prawa publiczne na 10 lat. Rodzinom ofiar wybuchu musi zapłacić odszkodowanie – w sumie kilkaset tysięcy złotych.

 

Peryskop

 

Źródło: fakt.pl

Komentarze: