Wstrząsająca zbrodnia pod Lubertowem. 32-letni Artur P. zamordował ojca z zimną krwią w lutym 2019 roku. Nie czuje skruchy, nie żałuje tego co zrobił. Chwycił nóż i rzucił się na 58-latka tylko dlatego, że kazał mu… sprzątnąć ze stołu talerz po zupie, tak jak prosiła go o to matka. Grozi mu dożywocie.
Artur P. zamordował ojca w lutym 2019 roku. Teraz, po ponad roku trafił do sądu z aresztu śledczego i nie sprawiał wrażenia przejętego tym, co się stało. Wprawdzie nie śmiał się na głos, jak to robił tuż po zbrodni w drodze na przesłuchanie do prokuratury, ale bezczelnie patrzył w oczy matce i siostrze i bratu, którym zabrał męża i ojca.
Oskarżony mieszkał z rodzicami, młodszą siostrą i jej dzieckiem w małym drewnianym domku na skraju wsi. Już wtedy sprawiał rodzinie wiele problemów.
„Kiedyś pracował w ochronie, potem jeździł ciężarówką, przed tragedią zaś nie pracował, znikał gdzieś na całe dnie” – opowiada krewny Artura P. „Narastała w nim agresja. Młodzieniec dawał się we znaki całej rodzinie – policja była tu częstym gościem” – dodaje.
Feralnego popołudnia jadł zupę przy kuchennym stole. „Zamknij się” – ryknął na matkę, kiedy poprosiła go o to, aby wsadził talerz do zmywarki. Pchnął ją przy tym na krzesło. Jerzy P. był tego świadkiem – nauczony doświadczeniem od razu zadzwonił po policję. „Nie będziesz się tu rządził ani popychał matki” – rzucił jeszcze w stronę wyrodnego syna. Ten w milczeniu chwycił nóż i rzucił się na ojca. Zadał mu kilkadziesiąt ran. Wezwany na miejsce patrol nie miał szans zapobiec morderstwu.
„Przyznaję się” – oświadczył Artur P. na początku procesu, który został utajniony. Wcześniej przyznał, że nie czuje skruchy i chce najsurowszej kary. Grozi mu dożywocie.