Tomasz Rosłaniec z Starego Zadybia (woj. lubelskie) przeżył mrożącą krew w żyłach przygodę. Chciał sprawdzić, czy pojawiły się grzyby, a mało co nie stracił życia. A wszystko przez wilka, który postanowił pokazać człowiekowi, że on jest królem tego lasu. Na szczęście niecodzienne spotkanie skończyło się siniakami i zadrapaniami.
Niedzielnego przedpołudnia pan Tomasz, jadąc samochodem z kolegą, postanowił sprawdzić, czy lesie, w pobliżu jego domu pojawiły się już grzyby. Samochód ze znajomym został przy drodze, a grzybiarz wszedł w las.
– Wtedy z krzaków coś na mnie skoczyło. W pierwszej chwili myślałem, że to mój pies, bo dom jest jakieś 400 metrów od tego miejsca. Byłem przekonany, że wybiegł mi na spotkanie – opowiada Tomasz Rosłaniec.
Ale to nie był pies pana Tomka, tylko rzadko spotykany w tych okolicach wilk. Bestia zaczęła atakować, próbując ugryźć mężczyznę w brzuch. Silny budowlaniec chwycił ją obiema rękami, a potem z całej siły zdzielił pięścią w łeb. Intruz nie odpuścił, próbując gryźć w łokieć. Wtedy do akcji wkroczył kolega Tomasza Rosłańca. Wybiegł z auta, chwycił kij i odgonił czworonoga. Potem mężczyźni schowali się w samochodzie. Zrobili to w ostatniej chwili, bo z krzaków wybiegły trzy kolejne wilki.