Mąż Marianny Dolińskiej – jak wielu Cyganów w tamtym trudnym czasie – trafił do więzienia. Kobieta została sama z czwórką dzieci. Najmłodsza – Zosia, miała 6 miesięcy, najstarszy – Stefan, 7 lat. Rodzina nie miała środków do życia. Kobieta popadła w obłęd i w okrutny sposób zamordowała swoje dzieci. Nie chciała, aby umarły z głodu, więc przywiązała je do drzewa i powiesiła. Dziś mija 97 lat od tego makabrycznego mordu pod Radomiem.
Trudna sytuacja w 20-leciu międzywojennym
Na początku zimy 1923 w wioskach pod Radomiem panowała nędza i głód. Polskie państwo wciąż wstawało z kolan po ponad stu latach niewoli. Szczególnie trudną sytuację w Polsce, w okresie 20-lecia międzywojennego mieli Cyganie. Chcąc przeżyć, kradli żywność i zwierzęta z wiejskich gospodarstw. Tydzień przed tą straszną zbrodnią, 40-letni mąż Marianny Dolińskiej został aresztowany pod zarzutem wielokrotnej kradzieży.
Po aresztowaniu męża, Marianna Dolińska została sama z czworgiem dzieci, bez środków do życia.Zdesperowana kobieta błąkała się z dziećmi po zamarzających bagnach między wsiami Antoniówka, Dąbrowa Kozłowska i Siczki. W końcu popadła w obłęd. 11 grudnia 1923 r. zdesperowana kobieta dopuściła się okropnej zbrodni.
Powiesiła czworo swoich dzieci na drzewie
Marianna Dolińska, nie chciała, aby jej dzieci umarły z głodu, więc postanowiła sama je zabić. 11 grudnia 1923 ok. godz. 20 powiesiła na drzewie czworo swoich dzieci: 6-miesięczną Zosię, 3-letniego Antoniego, 5-letniego Bronisława i 7-letniego Stefana.
Następnego dnia o godz. 13 kobieta zgłosiła się do komisariatu policji w Radomiu i przyznała do zabicia czwórki swoich dzieci.
Na co cierpiała Marianna Dolińska?
Śledztwo w sprawie morderstwa dzieci Marianny Dolińskiej trwało pół roku. Kobieta była wielokrotnie przenoszona do kolejnych aresztów w Radomiu i Warszawie. Stan psychiczny kobiety pogarszał się z dnia na dzień. Miewała napady szału lub popadała w kilkudniowy stupor.
Zajmowali się nią najlepsi psychiatrzy w tamtym okresie. Orzekli, że w chwili zbrodni nie miała świadomości konsekwencji. Trafiła na obserwację i leczenie do szpitala psychiatrycznego w Tworkach. Rozpoznano u chorej „psychozę szałowo-posępniczą”, dziś zwaną chorobą afektywną dwubiegunową. Lekarz Witold Łuniewski tak opisywał po latach przypadek Marianny Dolińskiej:
„Psychopatologiczna próba dokonania rozszerzonego samobójstwa, którego chora nie doprowadziła do końca”
Zbrodnie ukraińskich nacjonalistów
Marianna Dolińska zmarła w 1928 roku, 5 lat po zabójstwie swoich dzieci. Miała 37 lat. Została pochowana na szpitalnym cmentarzu.
Historia makabrycznej zbrodni Marianny Dolińskiej zyskała ponowny rozgłos po wielu latach. Wszystko za sprawą zdjęcia powieszonych na drzewie dzieci Cyganki. Z czasem – z niewyjaśnionych do dziś przyczyn – fotografia powieszonych dzieci Dolińskiej została uznana za ilustrację zbrodni wykonanej przez UPA na polskich dzieciach w 1943 r.
Zdjęcie zostało podpisane następująco: „Dzieci polskie zamęczone i pomordowane przez oddział Ukraińskiej Powstańczej Armii w okolicy wsi Kozowa, w woj. tarnopolskim, jesienią 1943 roku (ze zbiorów dr Stanisława Krzaklewskiego)”. Dwa lata później zdjęciepojawiło się w pracy Jerzego Węgierskiego z podpisem „zamordowane przez oddziały SS-Galicja dzieci polskie w rejonie Kozowej (pow. brzeżański) (ze zbioru W. Załogowicza)”. Ukraińscy nacjonaliści mieli robić wiele takich „wianuszków” z przybitych do drzew polskich dzieci, a aleje pokryte nimi mieli nazywać „drogą do samostijnej Ukrainy”.