W niedzielę koło piątej nad ranem na drodze koło Bydgoszczy Ford Mondeo najechał na tył motoroweru. Niestety, jego kierowca zginął na miejscu. To jednak nie był koniec tragicznych wydarzeń. Kierowca Forda, widząc, że zabił człowieka, odjechał raptem 500 metrów, po czym wyszedł z samochodu i poszedł w pole. Tam popełnił samobójstwo.

Do tragedii doszło w Stopce na drodze krajowej numer 25. O piątej nad ranem droga była pusta, ale mokra. Do zdarzenia doszło na zakręcie.

Nie wiemy, czy kierowca Forda Mondeo nie zauważył jadącego przed nim motorowerzysty bo ten na przykład był słabo oświetlony, czy też do zdarzenia doszło przez niego, bo po prostu się zagapił – mówi jeden z bydgoskich policjantów

Na pewno po wypadku kierowca Forda się zatrzymał. Gdy zobaczył, że leżący na drodze potrącony przez niego 50-letni motorowerzysta nie żyje, wsiadł do samochodu i odjechał. Nie była to jednak ucieczka z miejsca wypadku, do jakich czasem dochodzi w tego typu sytuacjach. Poczucie winy mężczyzny było tak wielkie, że sam postanowił odebrać sobie życie!

Przejechał jakieś 500 metrów. Wysiadł z samochodu. Odszedł od drogi. Powiesił się na drzewie. Jesteśmy wszyscy w szoku – mówi policjant.

Komentarze: