Po wielu latach głośna sprawa ze Szczecina doczekała się finału. Sąd Najwyższy podjął we wtorek decyzję w sprawie kasacji Towarzystwa Chrystusowego do wyroku przyznającego zadośćuczynienie kobiecie, która jako dziecko padła ofiarą księdza pedofila. Pani Katarzyna może zatrzymać milion złotych, który przyznano jej w ramach zadośćuczynienia.

Dramat rozegrał się ponad 10 lat temu w Szczecinie i Stargardzie. Katarzyna miała zaledwie 13 lat, kiedy została uwięziona przez księdza Romana B. z zakonu Towarzystwo Chrystusowe. Duchowny gwałcił ją, bił, zmuszał do zażywania leków. Gehenna trwała przez kilkanaście miesięcy. Dziewczynka przeszła ogromną traumę, miała 4 próby samobójcze.

Oprawca w 2008 roku został ostatecznie skazany przez sąd w Stargardzie na 4 lata. Po wyjściu z więzienia nadal pełnił posługę kapłańską. Tym razem w Puszczykowie pod Poznaniem.

Dorosła już kobieta postanowiła wytoczyć proces Towarzystwu Chrystusowemu dla Polonii Zagranicznej. Ostatecznie udało jej się wywalczyć odszkodowanie i dożywotnią rentę. Po publikacji historii Katarzyny w „Gazecie Wyborczej” Roman B. został wydalony z zakonu.

Wyrok w sprawie księdza pedofila zapadł w poznańskim sądzie już kilka miesięcy temu. Chrystusowcy musieli wypłacić kobiecie milion złotych zadośćuczynienia i co miesiąc wpłacać na jej konto 800 złotych renty, jednak we wrześniu 2019 roku zakon odwołał się od wyroku. Mijały kolejne miesiące.

We wtorek Sąd Najwyższy w części odrzucił, a w części oddalił skargę kasacyjną Towarzystwa Chrystusowego. Oznacza to, że sprawa jest zakończona, a ofiara może zatrzymać przyznanej jej zadośćuczynienie. Jest to pierwszy w Polsce wyrok dotyczący pedofilii w Kościele, w którym uznano odpowiedzialność kościelnej instytucji za działania duchownego.

Komentarze: