Zdjęcie ilustracyjne / fot. policja

Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna rozpędził auto, po czym celowo skręcił w prawo i wjechał w betonowe ogrodzenie świątyni. Wcześniej miał zakomunikować swojej byłej partnerce, że „razem zginą pod kościołem”.

W trakcie ustalania dokładnych okoliczności wypadku, jaki miał miejsce poniedziałkowym rankiem w Świdniku Dużym, wyszło na jaw, że zdarzenie nie było przypadkowe. Przed godziną 9 na wysokości kościoła pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy samochód osobowy uderzył w betonowe ogrodzenie.

Jak się okazało, kierujący volkswagenem mężczyzna jechał od strony lotniska. Z bardzo dużą prędkością przeciął skrzyżowanie, a następnie pojazd z impetem uderzył w ogrodzenie kościoła. Jak relacjonowali świadkowie, wszystko wyglądało tak, jakby kierowca celowo miał zjechać z jezdni.

Na miejscu interweniowała straż pożarna, zespoły ratownictwa medycznego oraz policja. Kierowca i podróżująca wraz z nim pasażerka doznali obrażeń ciała i zostali przetransportowani do szpitala.

Jak nam przekazano, kobieta wyjaśniała, że jej były partner siłą wciągnął ją do auta. Następnie miał zakomunikować, że „razem zginą pod kościołem”. Rozpędził auto, po czym celowo miał skręcić w prawo i wjechać w betonowe ogrodzenie świątyni. Obecnie policjanci prowadzą dalsze czynności w tej sprawie.

Źródło Lublin112.pl

Komentarze: