– Tato, mogę ci coś powiedzieć i nie będziesz na mnie zły? – zapytał Michał*, jeszcze podekscytowany bramką, którą strzelił godzinę wcześniej i dzięki temu jego drużyna wygrała.

– Oczywiście, że nie, słucham – odpowiedział ojciec.

– Wczoraj w przedszkolu Piotrek, syn pani dyrektor, zabrał mnie do swojego pokoju i zdjął mi koszulkę. Potem chciał się ze mną całować, wyjął siusiaka. Widziałem, jak zdejmował z niego coś białego – zaczął Michał.

Las idealny na przedszkole

28 sierpnia 2015. Mała miejscowość pod Łodzią. To tutaj powstaje punkt przedszkolny. Wcześniej firma zajmowała się sprzedażą. Przedszkole mieści się w prywatnym domu, w którym na co dzień mieszka dyrektorka placówki z mężem i dziećmi. Punkt przedszkolny otrzymuje na swoją działalność dotację w wysokości przeszło 100 000 złotych.

Do przedszkola tylko z bronią

30 stycznia 2018. Do punktu przedszkolnego zostaje zapisany 6-letni Michał. Cała rodzina przeprowadziła się w okolice Łodzi z Małopolski. Wszystko było dobrze, dlatego do punktu przedszkolnego później trafi też młodszy brat Michała, Artur. Im dłużej Michał chodzi do przedszkola, tym bardziej nie chce tego robić. Można pomyśleć, że to nic dziwnego, wiele dzieci ma podobnie.

Niewiele z nich jednak moczy się do łóżka i budzi z płaczem w środku nocy, bo śniło im się przedszkole. Niewiele z nich w tym wieku niemal na kolanach błaga ojca, by nie zaprowadzał do przedszkola młodszego brata. Idąc do przedszkola, Michał zabiera ze sobą zabawki. Znów jak prawie każde dziecko – to nic szczególnego.

Tyle, że te zabawki to nie przytulanki czy samochodziki, ale plastikowe pistolety na wodę, figurki superbohaterów albo piankowe szable czy miecze świetlne niczym z „Gwiezdnych wojen”. Według dyrektorki placówki i przedszkolanek Michał jest niegrzeczny – wyzywa inne dzieci i opiekunów, bije, reaguje agresywnie. Podobno część rodziców chciała nawet skonfrontować się z rodzicami Michała.

Koszulka przywołuje wspomnienia

Czwartek, 25 czerwca 2020. Michał uczęszcza do punktu przedszkolnego już ponad dwa lata. Jego młodszy brat, Artur, od roku. Michał trenuje karate i piłkę nożną. Tego dnia miał mecz. Gdy wrócił z rodzicami do domu, usiadł na dywanie i nawet nie przebrał się ze sportowej koszulki. Wtedy jakby coś mu się przypomniało.

– Tato, mogę ci coś powiedzieć i nie będziesz na mnie zły? – zapytał Michał, jeszcze podekscytowany bramką, którą strzelił godzinę wcześniej i dzięki temu jego drużyna wygrała.

– Oczywiście, że nie, słucham – odpowiedział ojciec.

– Wczoraj w przedszkolu Piotrek, syn pani dyrektor, zabrał mnie do swojego pokoju i zdjął mi koszulkę. Potem chciał się ze mną całować, wyjął siusiaka. Widziałem, jak zdejmował z niego coś białego – zaczął Michał.

Ojciec i matka Michała byli w szoku. Nie wiedzieli, co zrobić. Znaleźli w Internecie psychologa z Łodzi, który pomaga dzieciom po podobnych przeżyciach. Pojechali.

W pogoni za pomocą

Godzina 20:10. W poradni na korytarzu nie było nawet krzesła, a recepcjonistka miała pretensje, że dzieci hałasują. Psycholog zasugerował, by sprawy nie zgłaszać na policję, bo brakuje dowodów.

Zderzenie ze ścianą. Pomocy nie ma tam, gdzie się jej najbardziej oczekuje. Wszyscy patrzą przez pryzmat formalności i procedur. Trzeba szukać dalej.

Godzina 22:00.

Z poradni pojechali do punktu przedszkolnego. Otworzył im 15-letni Piotrek, syn dyrektorki placówki. Szczupły, średniego wzrostu, wydaje się sympatyczny. Na Instagrama regularnie wrzuca zdjęcia z młodszym rodzeństwem. Zwykle na fotografiach pozuje układając usta w charakterystyczny „dziubek” albo w przebraniach – z kolorowymi perukami na głowie. Rodzice Michała zapytali, co zrobił ich synowi, ale ten rzucił, że nie wie, o co chodzi. Tłumaczył potem jednak, że zdejmował Michałowi koszulkę, aby zobaczyć, jakiej jest firmy. Podobno chciał kupić taką samą swojemu młodszemu bratu. Matka Michała powiedziała, że ma nagrania z tego, co działo się w pokoju Piotrka, bo dała dziecku dyktafon. Piotrek chyba czuł, jak upada jego wersja wydarzeń. Poszedł z rodzicami Michała do samochodu, aby posłuchać nagrania. Oczywiście żadnego nagrania nie było, miało dopiero powstać – bo w samochodzie matka Michała włączyła w telefonie rejestrator. Piotrek rzekomo przyznał, że miał przy Michale „tylko dwa wytryski” i obiecał więcej tego nie robić, byle tylko nie mówili o tym jego matce – dyrektorce przedszkola. – Pójdziesz do więzienia za to, co mi zrobiłeś! – wykrzyknął Michał. Niestety nagranie w dużej części się nie zapisało. Przebieg wydarzeń to opowieść rodziców Michała.

źr. instagram

Potem przyjechała najstarsza siostra Piotrka, na podwórko wyszła też obudzona głosami z zewnątrz dyrektorka punktu. Między nimi a rodzicami doszło do sprzeczki. Piotrek w pewnym momencie nie chciał wypuścić z posesji matki Michała. Inną relację przedstawia dyrektorka punktu i jej rodzina. Ich zdaniem rodzice Michała przyjechali do nich późno wieczorem, zaczęli oskarżać Piotrka o molestowanie i wciągnęli go do samochodu, a oni tylko ucięli rozmowę i wyprosili ich z posesji.

Godzina 23:30.

Ojciec Michała jedzie na policję. Próbuje złożyć zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Według niego dyżurny przyjmuje je niechętnie. Miał zadzwonić nawet ostentacyjnie do komendanta i wybierać razem z nim funkcjonariusza, który powinien zająć się sprawą – „Panie komendancie, ten to debil. Ten sobie nie poradzi. A temu brakuje doświadczenia”. Gdyby nie forma, w jakiej to zrobił – bez odrobiny profesjonalizmu i empatii, było w tym nawet nieco racji. Na zwykłym komisariacie policjanci mogą odmówić przyjęcia zawiadomienia o poważniejszych sprawach, ale powinna je przyjąć jednostka nadrzędna – jak Komenda Powiatowa Policji. – Wewnętrzna korespondencja między przełożonym a podwładnym jest niejawna i nie ma wpływu na prowadzone przez policję czynności – ucina oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w P., podkomisarz Ilona Sidorko.

Jak więc to możliwe, że korespondencja odbywała się przez telefon, a mimo jej niejawności świadkiem sytuacji był ojciec składający zawiadomienie o podejrzeniu wykorzystania seksualnego swojego dziecka? I czy skoro zdaniem dyżurnego tamtejsi funkcjonariusze sobie nie poradzą, nie mają doświadczenia, albo wręcz „są debilami”, to czy aby na pewno nie ma to wpływu na wykonywane czynności?

Na te pytania do momentu publikacji tekstu oficer prasowy KPP w P. już nie odpowiedziała.

W końcu zawiadomienie przyjmuje jednak policjantka z lokalnego komisariatu. – Obiecała mi, że Piotrek, syn dyrektorki, będzie siedział przy jej biurku następnego dnia popołudniu – mówi ojciec Michała.

Piątek, 26 czerwca 2020, godzina 3:00.

Michał trafia z ojcem i policjantką na izbę przyjęć jednego z głównych szpitali w Łodzi. W ich obecności chłopiec poddany będzie badaniu.  Jak opowiadał potem ojciec Michała, dziecku badano okolice intymne, pobierano też wymazy. Nie zauważono żadnych uszkodzeń.

Po tym wszystkim Michał ma wrócić do domu i pójść spać. Rodzice chłopca wiedzą, że to niemożliwe. Sami też nie mogą spać. Czy naprawdę nikogo nie porusza historia dziecka, która mogło zostać skrzywdzone?

Pomimo początkowych trudności, służby na pierwszy rzut oka działają błyskawicznie i profesjonalnie. Do czasu. Dalszy kontakt z policją wynika raczej ze strony rodziców Michała, a nie funkcjonariuszy. Piotrek wcale nie siedzi w sobotę przy biurku policjantki. W odpowiedzi na jeden z telefonów ojciec Michała słyszy, że policjanci nie mają czasu, bo jest weekend. – Sytuacja była przedmiotem skargi złożonej przez opiekuna prawnego pokrzywdzonego i otrzymał stosowną odpowiedź, skarga bezzasadna – wyjaśniła podkomisarz Sidorko.

Maszyna procedur ruszyła

Sobota, 27 czerwca 2020, godzina 10:00. Rozpoczyna się przesłuchanie Michała w tak zwanym „niebieskim pokoju” przy sądzie rejonowym. Obecni są Michał, rodzice Michała, psycholog oraz sędzia i protokolant. Prokurator mimo zawiadomienia się nie pojawił. W rozmowie z psychologiem Michał opowiada, jak niemal od początku, od kiedy chodził do przedszkola (2018 rok, miał wtedy 4 lata – przyp. aut.), Piotrek zabierał go do swojego pokoju w prywatnej części domu, w którym mieściło się przedszkole. Robił to za karę, bo Michał miał być niegrzeczny. Pokazywał mu tam różne filmiki, w tym te pornograficzne. Zdejmował mu koszulkę, dotykał po ciele, pokazywał swojego penisa. Do pokoju zabierał też inne dzieci. Nie było wtedy z nimi opiekunów z przedszkola. Piotrek często pomagał też w przedszkolu i zajmował się dziećmi. Co ważne, miał wtedy 15 lat, za to nie miał przygotowania pedagogicznego i żadnego umocowania do wykonywania jakichkolwiek czynności w przedszkolu.

Biegły psycholog stwierdził, że Michał nie ma skłonności do fantazjowania i mówienia nieprawdy.

źr. FB

Środa, 30 czerwca 2020.

Dopiero teraz sąd rejonowy wydaje postanowienie o umieszczeniu Piotrka w schronisku dla nieletnich na okres trzech miesięcy. Potem dwukrotnie przedłuży jeszcze stosowanie tego środka.

Jednocześnie sąd wydaje postanowienie o przeszukaniu przedszkola i zabezpieczeniu nośników elektronicznych. Historia przeglądania na komputerze Piotrka to co najmniej kilkadziesiąt haseł wpisywanych w różnych okresach, ale o podobnej tematyce – pornograficznej i kazirodczej – na przykład „dad and son” (ang. ojciec i syn). Ujawniono też zrobione z ukrycia zdjęcia kąpiących się nago matki i młodszej siostry Piotrka. Śledczy do tej pory nie dostali się do telefonu Piotrka i dwóch innych urządzeń – bo nikt nie podał im kodów PIN. Zanim jednak wydano postanowienie o zabezpieczeniu nośników, chłopak miał kilka dni, by zrobić porządek na urządzeniu.

– Na podstawie posiadanych informacji muszę podkreślić, że sprawa wymaga dalszego, dogłębnego wyjaśnienia. Zdaje się, że niezbędne będzie podjęcie dalszych działań, już stricte operacyjnych i przez właściwe struktury. Powaga ujawnionych czynów przekracza uprawnienia sądu rodzinnego. Z punktu widzenia procesowego, kluczem jest przełamanie zabezpieczeń zatrzymanego sprzętu elektronicznego, które to czynności mogą ujawnić pełne spectrum działań sprawców pozostających w zainteresowaniu organów ścigania – mówi Dariusz Korganowski, prywatny detektyw i właściciel grupy TOP Detektyw, współpracujący z rodzicami Michała.

– Zabezpieczenie wszelkiego rodzaju nośników i urządzeń elektronicznych jest bardzo istotnym priorytetem w każdym śledztwie- liczy się każda minuta, ponieważ w tym przypadku czas działa na korzyść sprawcy. Jeśli damy podejrzanemu czas na to, aby mógł wyczyścić dane na nośnikach czy urządzeniach, to bez wątpienia sprawca z takiej okazji skorzysta. Przełamanie zabezpieczeń na nośnikach danych lub urządzeniach to tylko kwestia czasu. Laboratoria kryminalistyczne dysponują najnowszym sprzętem i wysokiej jakości ekspertami. W skrajnych i bardzo trudnych przypadkach, posiłkują się pomocą komercyjnych laboratoriów i specjalistów- mówi Dawid Burzacki, specjalista ds. bezpieczeństwa.

Tego samego dnia sąd przesyła materiały do prokuratury rejonowej, aby ta rozważyła wszczęcie postępowania karnego wobec pracowników punktu przedszkolnego. Informuje też o działaniach rodziny prowadzącej punkt przedszkolny Kuratorium Oświaty w Łodzi.

Przerażająca układanka

Lipiec-grudzień 2020. W tym czasie w sprawie Piotrka wykonywane są kolejne czynności. Niewiele można się o nich dowiedzieć. – Postępowanie podlega rygorom ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich, a to oznacza, że każda z czynności sądu ma charakter niejawny – napisał rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Sieradzu Jacek Klęk, który odpowiada za komunikację z mediami w imieniu sądu rejonowego. To fakt, postępowania w sprawach nieletnich są do tego stopnia niejawne, że w czynnościach nie może wziąć udziału nawet adwokat pokrzywdzonego.

Biegły psycholog powołany do udziału w przesłuchaniu Michała w czerwcu przez tamtejszy sąd, bierze też udział w przesłuchaniach innych dzieci uczęszczających do tego samego przedszkola. Pojawiają się informacje, że inne dzieci – i to nie tylko chłopcy – też były zabierane do pokoju Piotrka w prywatnej części domu, w którym znajduje się przedszkole. Widziały tam filmy pornograficzne. Rysowały potem czarnymi i czerwonymi kredkami. Rysunki przedstawiały na przykład zakrwawiony odbyt albo dorosłego mężczyznę z brodą, w okularach i z penisem we wzwodzie na wierzchu. Miał to być wujek Adam. Adam to imię ojczyma Piotrka, fotografa prowadzącego własne studio w pobliskiej miejscowości. Jak nietrudno się domyślić – to mężczyzna z zarostem i w okularach.

Biegły psycholog na co dzień zajmuje się sprawami uzależnień, nie ma do czynienia z dziećmi będącymi ofiarami przestępstw seksualnych. Jako mężczyzna brał udział w przesłuchaniach w tym postępowaniu nie tylko chłopców, ale i dziewczynek.

Jak doszło do tego, że sprawą zajął się psycholog bez doświadczenia z dziećmi wykorzystanymi seksualnie? Jak nikt mógł nie przejąć się tym, że świadkowie – i chłopcy i dziewczynki – również mogą być pokrzywdzeni? Czy mężczyzna powinien pytać 6-letnią dziewczynkę o to, kto i jak jej dotykał?

– Przepisy nie określają dodatkowych wymogów, zwłaszcza w zakresie specjalizacji. W przypadku pokrzywdzonych niektórymi typami przestępstw ustawa zastrzega względny wymóg, by psycholog był tej samej płci co pokrzywdzony i w niniejszej sprawie ten wymóg został spełniony – skomentował rzecznik prasowy sieradzkiego Sądu Okręgowego, Jacek Klęk.

Michał wciąż się otwiera, przypomina sobie kolejne fakty. Opowiada, jak pewnego razu bez żadnej opieki schował się za pudełkami w garażu na terenie przedszkola. Przypadkiem miał usłyszeć wtedy, jak Piotrek rozmawia ze swoim ojczymem Adamem. Ojczym podobno powiedział Piotrkowi, które dzieci ma zabrać tego dnia na górę, do swojego pokoju. Jednym z tych dzieci był Michał. Powiedział też, że Piotrek raz zaprowadził go tam i kazał mu się rozebrać. Gdy Michał odmówił i zapowiedział, że naskarży w domu tacie, Piotrek miał zagrozić zrobieniem krzywdy młodszemu bratu Michała – Arturowi. Potem zdjął Michałowi spodnie i zgwałcił analnie. Chłopiec mówił, że go to boli, na co usłyszał, że ma być cicho, bo na dole, w przedszkolu, jest jego brat. Na koniec, według relacji Michała, Piotrek zmusił go do polizania pupy.

Michał i jego rodzina trafili pod opiekę łódzkiej fundacji Słonie na balkonie. Jej prezes, Joanna Paduszyńska, powiedziała ekipie programu Uwaga! TVN, że nie ma wątpliwości, iż chłopiec został skrzywdzony i padł ofiarą przestępstwa. Nam odmówiła jednak komentarza tłumacząc, że informacji o podopiecznych udziela tylko ich opiekunom prawnym. Nie można nie uznać tego za słuszne, bo sprawa jest naprawdę delikatna.

Rozejdzie się po kościach

Piątek, 11 grudnia 2020. Sąd rejonowy przedłuża izolację Piotrka w schronisku dla nieletnich.

Poniedziałek, 14 grudnia 2020. Postanowienie o dalszej izolacji Piotrka zostaje uchylone, dzięki czemu wychodzi ze schroniska. Ma przydzielonego kuratora. Zobowiązano go razem z matką, dyrektor punktu przedszkolnego, do zamieszkania w innej miejscowości. – Sąd po uzupełnieniu materiału dowodowego podjął decyzję o zwolnieniu nieletniego ze schroniska – powiedział rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Sieradzu, Jacek Klęk. Skądinąd schronisko wydało Piotrkowi pozytywną opinię.

Co takiego mogło się zmienić, że podejrzany o przestępstwa seksualne ma być izolowany kolejne trzy miesiące, a trzy dni później nie ma już ku temu powodów?

Tymczasem Komenda Powiatowa Policji w P. umarza postępowanie w przedmiocie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez dyrektor punktu przedszkolnego. Powód? Dyrektor prywatnego punktu przedszkolnego korzysta z uprawnień funkcjonariusza publicznego, ale tym funkcjonariuszem publicznym nie jest. W związku z tym nie może nie dopełnić obowiązków.

– Niepokojące jest umorzenie postępowania przeciwko dyrektorce przedszkola. Prawdopodobnie za błędne można uznać rozstrzygnięcie, w którym nie stwierdzono znamion czynu zabronionego w działaniach polegających na tolerowaniu wyprowadzania dzieci z części przedszkolnej do części mieszkalnej. Takie sytuacje winny stanowić występek niedopełnienia obowiązków, natomiast jeśliby osoby te wiedziały, po co dzieci są wyprowadzane, to kwalifikacja prawna czynu zapewne mogłaby być dużo poważniejsza – twierdzi Adam Rogalski, adwokat z grupy TOP Detektyw, jeden z pełnomocników rodziców Michała.

22 stycznia 2021. Ktoś musi jednak sprawować nadzór i kontrolę nad prywatnymi punktami przedszkolnymi. Pytamy o to w Kuratorium Oświaty w Łodzi i u Wójta Gminy X, informując o całej sytuacji również starostwo powiatowe i Łódzki Urząd Wojewódzki.

– Kuratorium Oświaty w Łodzi sprawuje nad punktem przedszkolnym nadzór pedagogiczny. Prowadziło przeciwko pani dyrektor przedszkola postępowanie dyscyplinarne. W przedszkolu przeprowadzono kontrolę doraźną i na nieprawidłowości (dotyczące organizacji pracy placówki) wskazywały zalecenia w stosunku do pani dyrektor. Zakończyło się ono ukaraniem pani dyrektor karą dyscyplinarną – naganą z ostrzeżeniem – przekazała Anna Skopińska, rzecznik prasowy łódzkiego kuratorium.

Wójt Gminy X i starostwo powiatowe do momentu publikacji tekstu nie odpowiedziały na stawiane pytania. Łódzki Urząd Wojewódzki przekazał, że zwrócił się z prośbą o poinformowanie go o podjętych w sprawie działaniach do Kuratorium Oświaty w Łodzi.

Punkt przedszkolny spodziewając się publikacji materiałów usunął swoje profile w mediach społecznościowych. Rodzice dzieci z województwa łódzkiego na lokalnych grupach i portalach ogłoszeniowych mimo to ostrzegają innych. Negatywne komentarze na temat placówki pojawiały się jednak w Internecie już wcześniej.

zr. FB
źr. PoraDoPrzedszkola.pl

Dziś Piotrek przebywa na wolności. Michał wciąż o tym nie wie, próbuje wyprzeć z pamięci to, co działo się w przedszkolu. Wiadomo już, że przynosił do przedszkola zabawkowe pistolety i miecze, by się bronić. Nie wiadomo, czy są jakiekolwiek szanse, by Piotrek odpowiadał jako dorosły. Postępowanie karne wobec dyrektorki punktu przedszkolnego umorzono. Jedyną karą była dla niej nagana z ostrzeżeniem z kuratorium. Przedszkole w małej miejscowości pod Łodzią wciąż działa.

W wyjaśnieniu sprawy bierze udział grupa TOP Detektyw, dziennikarze programów Uwaga!, Podejrzani (YouTube) i portali Onet oraz Dziennik Śledczy.

Wiadomo już, że w efekcie podjętych działań do wspomnianych redakcji zaczęli zgłaszać się rodzice kolejnych dzieci, które niegdyś uczęszczały do tego punktu przedszkolnego. Po krótkim czasie zamykały się w sobie, bały i denerwowały, aż w końcu rodzice przenosili je do innych placówek.

Patryk Szulc- Dziennik Śledczy

* Imiona i wiek bohaterów reportażu oraz niektóre lokalizacje zostały zmienione.


Masz temat, którymi powinni zająć się nasi dziennikarze śledczy? Napisz do nas prywatną wiadomość na Facebooku: www.facebook.com/dzienniksledczy lub wyślij maila na adres: redakcja@dzienniksledczy.pl 

Komentarze: