Ratownik górniczy, który wciągnął do interesu pielęgniarkę, kierował szajką, która za pieniądze załatwiała fałszywe paszporty covidowe. Tylko z tego źródła nabyło je 120 osób.

Handel odbywał się na tak dużą skalę, że rozpracowaniem tej zorganizowanej grupy przestępczej zajęły się policyjne CBŚP oraz Wydział do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Lublinie.

Zatrzymano dotąd 14 osób, w tym Michała G. – organizatora procederu – pielęgniarkę, która dane rzekomo zaszczepionych pacjentów wprowadzała do systemu e-zdrowie, oraz „naganiaczy” klientów. Teraz śledczy biorą się za tych, którzy skorzystali z oszukańczej oferty. – Ustaliliśmy personalia ok. 120 osób, które płacąc 1500 zł, kupowały od tej grupy paszporty covidowe. Trzy z nich, w tym pielęgniarka z Gdańska, położna z okolic Słupska oraz lekarka, profesor ze Śląska, już usłyszały zarzuty. Kolejnych to czeka – mówi nam jeden ze śledczych.

Proceder trwał od kilku miesięcy, a wymyślił go – według śledczych – Michał G., z zawodu ratownik górniczy z Kopalni Węgla Kamiennego w Bieruniu w województwie śląskim. Wciągnął do niego poznaną w sanatorium pielęgniarkę z punktu szczepień na Lubelszczyźnie i m.in. Jarosława K., który werbował chętnych. G. dane i adresy „klientów” podawał pielęgniarce, a ta wprowadzała je do systemu. Tak paszporty covidowe kupowały osoby z całego kraju, w tym z północy i zachodu. – Każdy stara się szczepić blisko domu, a tu mieszkający np. nad morzem wybierał punkt szczepień na Lubelszczyźnie – wskazuje śledczy.

W rzeczywistości nie ruszali się z domów, na co są dowody. Zresztą trzy zatrzymane w czwartek pracownice służby zdrowia przyznały się do kupna zaświadczeń o szczepieniu. Mają zarzuty korupcyjne – grozi im do dziesięciu lat, zawieszono je w pracy. Michałowi G. za kierowanie grupą przestępczą i siedmiu osobom za udział w niej grozi do 15 lat.

Ponieważ dane klienta wpisywano do systemu, więc w razie wyjazdu za granicę nikt nie podważyłby tak zdobytego zaświadczenia. – O tym, że nie chroniło przed chorobą, przekonali się niektórzy kupujący, ciężko przechodząc covid – mówi Iwona Jurkiewicz, rzeczniczka CBŚP.

To najpoważniejsza, ale niejedyna taka sprawa. W Kaliszu (co ujawniło RMF) trzy pielęgniarki z punktu szczepień podobne fałszywki wystawiały za 500–700 zł. A TVN wykryło, że oferowała je placówka z Zabierzowa, choć nie była punktem szczepień w ramach NFZ i nie wiadomo, czy w ogóle miała szczepionki.

Komentarze: