W Warszawie odbywa się tzw. strajk przedsiębiorców. W związku z obowiązującym zakazem organizowania zgromadzeń, policjanci legitymowali jego uczestników, dokonując jednocześnie prewencyjnych zatrzymań. W pewnym momencie mundurowi użyli gazu. Miało to być reakcją na czynną napaść na funkcjonariusza.

Na placu Zamkowym w Warszawie zorganizowano dziś tzw. strajk przedsiębiorców. Policjanci wezwali zgromadzonych do rozejścia się, a gdy ci odmówili, otoczono ich kordonem i zaczęto legitymować. Policjanci zaczęli również prewencyjnie zatrzymywać protestujących. W jednym z radiowozów znalazł się senator KO Jacek Bury. Bury twierdzi, że użyto wobec niego siły, a następnie zatrzymano, zaś policjanci mówią, że on sam wszedł do radiowozu i nie chce go opuścić.

– Senator posiada immunitet, więc nie może zostać zatrzymany. Osoba ta sama weszła do radiowozu, dlatego radiowóz dalej stał na miejscu. To pierwszy raz, gdy spotykam się z czymś takim, by ktoś sam wszedł do radiowozu, a następnie trzeba było go prosić, żeby opuścił pojazd – mówił w rozmowie z Fakt24 nadkomisarz Sylwester Marczak, rzecznik prasowy Komendanta Stołecznego Policji w Warszawie.

Podczas transmitowanej w mediach społecznościowych przez organizatorów relacji na żywo uczestnicy zgromadzenia zaczęli informować, że użyto wobec nich gazu. Policjanci twierdzą, że była to reakcja na to, co działo się na placu Zamkowym. – W związku z czynną napaścią na funkcjonariuszy policji, użyto środka przymusu bezpośredniego w postaci gazu i siły fizycznej – informował Sylwester Marczak.

Komenda Stołeczna Policji w związku z argumentami protestujących, którzy powołując się postanowienie Sądu Apelacyjnego, podkreślają, że zgromadzenie jest legalne, oświadczyła, że postanowienie sądu dotyczy kwestii proceduralnych i pozostaje bez wpływu na obowiązujący w dobie epidemii zakaz organizowania zgromadzeń wynikający z rozporządzenia Rady Ministrów.

(Źródło: Fakt24, PAP)

Komentarze: