– Moja siostrzyczka leżała cała zakrwawiona, pod stertą poduszek. Znaleźli ją rodzice. Drzwi do pokoju były zamknięte na klucz, a jej partner zniknął – opowiada wstrząśnięty Mariusz Kass (42 l.), brat zamordowanej Arlety (37 l.). Jej ciało znaleziono w ubiegłym tygodniu w Rumi (woj. pomorskie). Zasztyletowana kobieta była w 4. miesiącu ciąży.

– Arleta nosiła pod sercem dwoje dzieciaczków, chłopczyka i dziewczynkę – mówi pan Mariusz. – Bardzo się cieszyła na ich narodziny, to miały być jej pierwsze, długo wyczekiwane dzieciątka.

O dokonanie tej straszliwej zbrodni śledczy podejrzewają partnera kobiety, Tomasza Sienkiewicza (46 l.).

– Podejrzany o tę zbrodnię do tej pory nie został zatrzymany, wciąż szuka go policja – mówi Mariusz Duszyński z prokuratury w Gdańsku. Za mężczyzną został wystawiony list gończy.

Według brata kobiety para poznała się niespełna 2 lata temu. – Siostra niewiele o nim mówiła. On sam powiedział mi kiedyś, że nie lubi dzieci, że woli psy – relacjonuje Mariusz Kass. – Nasi rodzice nie mieli o nim najlepszego zdania. Wspominali, że za dużo pił. Nigdy jednak nie było mowy o żadnej przemocy. Zabójstwo Arlety było dla nas niewyobrażalnym szokiem.

W dniu zabójstwa Tomasz Sienkiewicz zniknął bez śladu. Z mieszkania zabrał ze sobą jedynie psa. – Mam nadzieję, że policja znajdzie go żywego, bo chciałbym, żeby odpowiedział przed sądem za to, co zrobił – mówi brat zamordowanej. – Nie mieści mi się w głowie, że taki człowiek chodzi sobie teraz na wolności. Policja musi go znaleźć!

(fakt.pl)

Komentarze: