fot.: polsatnews

Policja od ponad 25 lat stara się rozwiązać sprawę zabójstwa 43-letniego Wojciecha T. O morderstwo podejrzany jest najemca lokalu, w którym doszło do zbrodni. Mężczyzna zapadł się jednak pod ziemię. Mimo wielu zabezpieczonych śladów, a nawet swojego zdjęcia, które zgubił uciekając, od ponad ćwierć wieku pozostaje nieuchwytny.

Było lato 1995 roku, willowa dzielnica Lublina. Właściciele jednej z tamtejszych posesji od pewnego czasu wynajmowali lokatorom niewielki dom. W czerwcu wynajmował go od nich tajemniczy mężczyzna, biznesmen – Piotr S.

– Pamiętam postać tego człowieka. Wysoki, szczupły, elegancko ubrany. Mógł mieć w granicach 35 do 40 lat – mówi „Interwencji” mieszkaniec Lublina.

Po wprowadzeniu się do wynajętego mieszkania, mężczyzna umieścił ogłoszenie w lokalnej prasie, w którym oferował pośrednictwo w zakupie zachodnich aut.

Do Piotra S. szybko zaczęli zgłaszać się pierwsi klienci. Jednym z nich był 43 letni Wojciech T. 19 czerwca 1995 roku mężczyzna pojawił się w wynajętym mieszkaniu. Miał ze sobą siedem tysięcy dolarów i prawie dwa tysiące marek niemieckich. Następnego dnia właściciel posesji odnalazł jego zmasakrowane ciało.

Ofiarę znaleziono leżącą na podłodze, skrępowaną. Skrępowane krawatem nogi, ręce, zakneblowane usta. Świadczy to o tym, że nie było początkowego planu zabójstwa. Jeśli jest plan zabójstwa, to po co faceta kneblować? – zastanawia się dziennikarz kryminalny, Artur Górski.

– Mężczyzna ten miał przede wszystkim obrażenia głowy, które to obrażenia skutkowały śmiercią – tłumaczy Agnieszka Kępka, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

– Pierwszym motywem, który został przyjęty był motyw rabunkowy. Mężczyzna miał ze sobą około siedem tysięcy dolarów i te pieniądze zginęły – dodaje.

– Zabójca pozostawił na miejscu zbrodni, mówiąc w pewnej przenośni, siebie. Zostawił swój portfel, w którym jest jego zdjęcie – wyjaśnia Artur Górski.

– To jest zdjęcie dowodowe, na którym jest widoczna małżowina uszna. Małżowina uszna jest niepowtarzalna, tak samo jak odciski palców. Zostało też jego DNA. Udało się je wyodrębnić z ubrań, które były noszone, a jeszcze nieuprane – dodaje Bartłomiej Mostek.

Wynajmując mieszkanie, w którym doszło do zbrodni, zabójca posłużył się dowodem osobistym wystawionym na nazwisko Piotr S. Szybko okazało się jednak, że dowód ten kilka miesięcy wcześniej został skradziony. Kradzież miała miejsce na Dworcu Centralnym w Warszawie. Gdy odnaleziono jego właściciela, śledztwo z dnia na dzień stanęło w miejscu.

– Piliśmy alkohol, ja usnąłem na dworcu. I ten gość ukradł mi dokumenty. Na moje konto zabił człowieka – tłumaczy Piotr S., właściciel dowodu osobistego.

Pan Piotr został wnikliwie sprawdzony przez służby. Okazało się, że nie ma żadnego związku z zabójstwem.

Pomimo licznych sygnałów i publikacji, zabójca ze zdjęcia do dziś pozostaje na wolności. Jeżeli żyje, ma dziś około 60 lat. Sprawą jego poszukiwań zajęło się policyjne Archiwum X. Stworzono nawet portrety, które przedstawiają, jak mężczyzna może dziś wyglądać.

– Jeżeli na początku nie zostanie ustalony sprawca zabójstwa, to później każdy kolejny miesiąc powoduje, że coraz trudniej jest to zrobić – wyjaśnia Agnieszka Kępka, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

– Albo istnieje zbrodnia doskonała, albo istnieją niedoskonałe służby odpowiedzialne za wykrywanie tych zbrodni. Skłaniałbym się do tego drugiego – mów  Artur Górski.

– Po tylu latach, przy takiej masie dowodów, myślę że ta sprawa nigdy nie zostanie wyjaśniona – dodaje.

 

(źródło: polsatnews)

Komentarze: